Słowiańskie wierzenia - Kolęda

Czy wiesz, że...

zanikający już dzisiaj, choć jeszcze do niedawna nader popularny zwyczaj obchodzenia domostw przez kolędników, mający miejsce pomiędzy drugim dniem świat Bożego Narodzenia a świętem Trzech Króli, ma swe korzenie we wierzeniach i obyczajowości słowiańskiej?

  • Drukuj
  • E-mail

Czas Szczodrych Godów był u Słowian porą kolędowania, a więc odwiedzania siedzib współplemieńców z radosną pieśnią na ustach i wierszowanymi oracjami, niosącymi dobre prognozy na przyszłość. Był to na tyle ważny element ceremonii, iż nazwą Kolęda zastępowano niekiedy nazwę Gody. Być może miało z tym coś wspólnego bóstwo pokoju i świętowania zwane Koladą, choć może to było tylko sezonowe imię Dadźboga czy Roda.

Ten piękny zwyczaj praktykowano na naszych ziemiach bardzo chętnie w czasach chrześcijańskich, nadając mu nowe znaczenia, lecz zachowując i stare, choć przez kolejne pokolenia może coraz mniej rozumiane. Kolędujący swymi magicznymi przemowami i śpiewem mieli zapewnić gospodarzom i właścicielom ziemskim urodzaj i dostatek na cały nadchodzący rok, a i wszystkim ludziom płodność i pomyślność, przez co kolędników przyjmowano wszędzie z otwartymi ramionami, a nawet specjalnie zapraszano.

Kolęda to nie tylko pieśń, ale także nazwa samego zwyczaju chodzenia z winszowaniami od domu do domu. Wynagrodzenie za życzenia stanowiły datki, najczęściej w postaci świątecznych przysmaków, słodkości, dla starszych gorzałki, niekiedy paru groszy. Nie obdarowanie kolędników groziło głośnymi wyrzutami na temat ubóstwa i skąpstwa gospodarzy, a niekiedy i czynionymi im psikusami.

Pierwotnie kolędowanie związane było z zaklinaniem urodzaju i pomyślności, a teksty pieśni cechowała symbolika kultu płodności oraz wiara w magiczną moc wypowiadanych słów. Pojawiały się też tańce. Czterej tancerze, jako strażnicy czterech stron świata, ustawiali się w sposób tworzący pra-krzyż, i wirowali w tańcu, obracając się zawsze w prawo. Ten równoramienny krzyż nie był przy tym symbolem chrześcijańskim, a solarnym. A swoją drogą układ tego tańca bardzo przypominał zasadę tworzenia czteroświecowych wieńców adwentowych. Ważną rolę odgrywał w tym magicznym misterium Duch Przodków, może mający coś wspólnego tajemniczą postacią Zimowego Spasa. Czasem symbolizowała go ustawiana w środku wirujących tancerzy kukła, częściej człowiek w masce lub z twarzą umazaną na czarno. To personifikowało Ducha Przodków, a może i samego boga Roda.

Już w średniowieczu odgrywano w kościołach misteria przedstawiające akt Narodzenia Pańskiego. Ze staropolska nazwano je z czasem jasełkami, od określenia jasło czyli rodzaj żłobu. Gdy w okresie baroku przedstawienia stawały się coraz bardziej świeckie i rubaszne, przegoniono wykonawców z kościołów i przemieszali się oni z grupami kolędniczymi, w których obrzędach zachowało się wiele rytuałów rodem z wierzeń naszych praojców.

U Słowian szczególnie ważną rolę odgrywały w owym czasie niektóre bóstwa: Rod, do którego kierowano prośby o płodność ziemi, zwierząt i ludzi; Weles – bóg bogactw i dostatku, a także Sworożyc – rodzący się na nowo, zgodnie z regułami cyklu solarnego, syn stwórcy słońca Swaroga. I tutaj również istotne funkcje sprawował Duch Przodka, kojarzony także z Welesem, zawiadującym zaświatami.

W polskich realiach wędrujące grupy różniły się od siebie. Najmłodsi często chodzili z szopką, której tradycja zapoczątkowana przez św. Franciszka z Asyżu, wiązała się okolicznościami Bożego Narodzenia, lecz sama szopka swym wyglądem z betlejemską stajenką, która była zapewne skalną grotą, nie miała wiele wspólnego, za to zdecydowanie nawiązywała do naszego wiejskiego folkloru. Zupełny ewenement stanowiła tu szopka krakowska, czerpiąca swe kształty z architektury i historii wawelskiego grodu, zaś kolorystykę z regionalnych strojów. I z takimi szopkami też chodzono po mieście z okolicznościowymi opowieściami i życzeniami, głosząc dobrą nowinę. Ale z nimi, choćby ze względu na rozmiar budowli, obchodziły domy już osoby dorosłe.

Inni chodzili z wieloramienną, kolorową, błyszczącą, czasem i podświetloną gwiazdą. Wbrew pozorom nie nawiązywała ona do gwiazdy betlejemskiej, lecz słowiańskiej symboliki rodzącego się słońca.

Kolejna grupa to Herody. W skład zespołu wchodziły obowiązkowo postacie króla Heroda oraz śmierci, a dodatkowo często diabła i anioła, czasem Żyda, Trzech Króli, czy asystujących żołnierzy... Kolędnicy ogrywali scenę ukarania króla Judei za jego zakusy na życie nowonarodzonego Dzieciątka. Co ciekawe nie prezentowano sceny samego przyjścia na świat Mesjasza, lecz wydarzenie z pozoru poboczne. Być może ukrywało się pod tym przekazem uśmiercanie starego, mrocznego, zimowego porządku świata, aby umożliwić rozkwitanie nowemu, wiosennemu, niosącemu nadzieję. Coś na kształt znanego nam rytuału topienia Marzanny.

W niektórych regionach chodzących z życzeniami nazywają Szczodrakami, od słowiańskich Szczodrych Godów. Tak też określano obrzędowe wypieki, którymi przychodzących z noworoczną wizytą obdarowywano. Początkowo były to rogaliki, zazwyczaj pieczone z razowego pieczywa, czasem figurki zwierząt, potem również pierogi albo okrągłe czy wrzecionowate bułeczki.

Pieczono je takie, jaki był miniony rok. Jeśli Szczodre Gody poprzedzał urodzaj, lepiono je duże z białej mąki i nadziewano serem, mięsem lub kapustą z grzybami. Jeśli miniony rok był biedny bułeczki były z mieszanej mąki, często malutkie i bez nadzienia.

Z wizytami dawnych kolędników związany był cały bogaty cykl obrzędów magicznych, zaś w skład tych grup wchodziły różne postacie symbolizujące nadchodzący lepszy czas. Gwiazdorowi, dzierżącemu nowonarodzone Słońce, towarzyszyły zwierzęta zaklinające urodzaj i symbolizujące dobrą kondycję. Niedźwiedź to siła, koza – żywotność, źrebak –zdrowie, kogut – jurność, baran – energia, żuraw zwiastował nadchodzącą wiosnę, a bocian przychówek. Czasem prowadzano ze sobą żywe zwierzęta, częściej jednak przebierano się za nie.

Wśród różnorodnych zwierzęcych postaci najbardziej tajemniczą pozostaje turoń. Z wyglądu przypomina trochę konia, trochę kozła, nazwą zaś kojarzy się z turem, potężnym wymarłym królem niegdysiejszych puszcz, przypominającym ogromnego byka z długimi rogami. Na strój turonia składały się przeważnie dwa istotne elementy – wykonana z dwóch drewnianych kloców rogata głowa, z długim pyskiem pełnym zębów i wielkim językiem oraz długa szara płachta, pod którą skrywała się osoba trzymająca na kiju głowę i poruszająca kłapiącą paszczą. Ludowe podania poświadczają, że za jednego turonia przebierały się czasem dwie, bądź nawet trzy osoby.

U Lasowiaków kilku gospodarzy, ustrojonych w w płótniaki albo sukmany, z gałązkami jałowca włożonymi za noszone na głowach magierki, wyruszało na obchód sąsiadów. Na czele podążał Dziad – postać budząca strach, przepasana powrósłem, z twarzą zasłoniętą maską. Dziad stukał do drzwi domów upraszając: „Puście nas, ta puście, bo nam bydląteczko umarznie". Tym bydlątkierm był właśnie turoń, z rogatą głową i czerwoną wewnątrz paszczą.

Turoń w kolędniczym poczcie miał za zadanie trochę trwożyć, i trochę śmieszyć. Zwykło się go prowadzić na powrozie lub łańcuchu. Gdy kolędnicy śpiewali, turoń wyprawiał różne harce, zaczepiając i strasząc domowników, klapał też i mlaskał paszczą w rytm melodii.

Najważniejszym rytuałem było jednak tzw. cucenie turonia. Zmęczony szaleństwami zwierz padał na ziemię bez ducha, zaś inni próbowali go cucić zaklęciami, a i wlewaniem do paszczy tajemnego eliksiru, czyli gorzałki. W efekcie tych działań turoń budził się do życia i znów zaczynał radosne pląsy. Rytuał wiązał się z odradzaniem się natury do życia po zimie. Istnieją przypuszczenia, iż symbolika turonia wiązała się z kultem Welesa, pana podziemnych zaświatów, bóstwa niosącego bogactwo, opiekującego się też rogatym bydłem – wierzono, że to właśnie dzięki jego łaskom rośliny wychodziły z ziemi.

Urodzaj miały zaklinać okolicznościowe „magiczne" przyśpiewki oraz pląsy zwierzęcych maszkar. W okolicach Krakowa dobrze wróżyło końskie galopowanie, połączone z rżeniem i parskaniem. Można zapewne znaleźć tu analogie z harcującym Lajkonikiem, którego pacnięcie buławą dobrze wieszczyło każdemu. W nadsańskich wioskach wprowadzano młodego konia do chaty na dobrą wróżbę. Tymczasem kozy skakały, tupały i bodły rogami, beczeniem domagając się datków. Rogami przyłożyć mógł też rozpędzony baran. Niedźwiedź przyduszał w uścisku, ale też porywał do tańca. Dziobnięcie bociana zapowiadało białogłowom rychłe zajście w ciążę.

Wróżebne znaczenie miały także niezgrabne tańce Dziada z Babą; inni kolędnicy też porywali domowników do tańca. Diabeł zaczepiał szczególnie kobiety i dzieci, kłując ich widłami i bijąc ogonem, czego wcale tak bardzo nie unikano. Kominiarz pod pozorem sprawdzenie pieca nabierał na dłoń sadzy, którą smarował obecnych. Mógł tym procederze uczestniczyć także diabeł lub cygan – młodym dziewczynom odbijano czarną dłoń nie tylko na policzku, o czym możemy przeczytać w „Chłopach" Reymonta i zobaczyć w filmowej ich ekranizacji – stanowiło to swoiste przypieczętowanie zaliczenia podlotka do grona panien, do których już chłopaki mogą uderzać w konkury.

Hałas, krzyki, głośna muzyka miały za zadanie przepędzanie demonów. Podobny efekt wywoływały ponoć dzikie tańce i wrzaskliwość Dziadów, włóczących się około Sylwestra po Żywiecczyźnie, przebranych w stroje z kolorowego włosia i dziwaczne nakrycia głowy. Do postaci przodków nawiązywali też podlascy Brodacze, odziani w wysokie czapy z kolorowej bibuły, baranie kożuchy, z nogami owiniętymi słomą, w maskach z długimi nosami, i oczywiście z symbolizującymi długie życie długaśnymi, lnianymi brodami. Sadzali oni panny na trzymanym przez dwóch osobników kiju, podrzucając je w górę, czyli „biorąc na hocki", co gwarantowało dziewczynom szczęście w życiu.

Co kraj, to obyczaj. Tak więc przez wieki w różnych regionach stroje, atrybuty i zachowania kolędników przybierały najróżniejsze formy. Dziś ci, którzy niby nawiązują do tradycji nie zadają sobie trudu, aby się do tego należycie przygotować, a co za tym idzie coraz mniej chętnie otwierają się drzwi przed małoletnimi, nieprzebranymi osobnikami, próbującymi zaśpiewać jedyną znaną zwrotkę jakiejś kolędy. Choć towarzyszą temu zazwyczaj jakieś zdawkowe życzenia, to nie mają one w sobie magii odwiecznej tradycji, ani potęgi starodawnych idei przodków.

Gdy się bowiem dobrze temu przyjrzymy, to okazuje się, że choć obyczajowość chrześcijańska miała zastąpić pogańskie wierzenia naszych praojców, to właśnie one wkomponowały się w bożonarodzeniowe kolędnicze obrzędy i ubogacając je nową treścią, przekazują pradawne przesłania.

W kolędniczych prezentacjach zawsze pojawiały się śmierć i zło. Bo złych bóstw i demonów bardzo się obawiano, więc starano się przed nimi zabezpieczać... Ale to już temat na inną opowieść... i ciąg dalszy na pewno nastąpi.

Okres Szczodrych Godów, a potem czas pomiędzy Godami a świętem Trzech Króli obfitował w magiczne wróżby i odwieczne rytuały, mające przyspieszyć budzenie się wiosny i dawać ochronę przed związanymi z ciemnością demonami. Bo tradycji przetrwało do naszych czasów całkiem sporo, będziemy więc nadal cyklicznie przypominać pradawne obyczaje, szukać ich korzeni w słowiańskiej mitologii i odkrywać analogie we współczesności. Warto je bowiem nie tylko kultywować, ale i rozumieć.

cykle edukacyjne

Takie było lasowiackie życie... Dawna wieś w rzeźbie Jana Puka

Wystawa prezentuje sylwetkę i prace artysty ludowego Jana Puka, przedstawiciela starszego po
...

Dekoracje ludowe inspiracją dla małych i dużych

Muzealny projekt on-line o wzornictwie ludowym z nagrodami i wystawą
...

Wielkanocne przypominanki – Palma bije, nie zabije…

Palma bije, nie zabije… W palmach święconych w Polsce w Niedzielę zwaną Palmową (ni ...

Jak wykonać tradycyjną wielkanocną palmę?

Już dziś możecie zacząć przygotowania do Wielkanocy. ...

Wielkanocne przypominanki

Jak drzewiej wiosną świętowano ...

Czy wiesz że... Słowiańskie wierzenia

Czy wiesz, że… Słowianie żyli przez wieki pośród puszcz bezkresnych i borów nieprzemierzony ...

Kto nam prezenty przynosi?

Dzień świętego Mikołaja, a w zasadzie jego wigilia, rozpoczyna okres kiedy otrzymujemy prezenty, ...

Nowy cykl dla miłośników stylu stylu art déco

Zapraszamy Was do nowego cyklu poświęconego najciekawszym obiektom z naszych muz
...
Kontynuując przeglądanie tej strony, akceptujesz pliki cookies. Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w naszej Polityce prywatności.
Zaakceptuj